wtorek, 6 czerwca 2017

Przedślubna BURZA hormonów





Należę do pewnej grupy przedślubnego i poślubnego wsparcia na facebooku #haha
Ostatnio pojawił się wpis, który zainspirował mnie do napisania tego posta.

Czekasz na swój ślub. Zarezerwowana sala, zaproszeni gości, zespół, kamerzysta i ksiądz.
Wszyscy wiedzą co do nich należy, kto ma odebrać bukiet, o której zostanie zaserwowany obiad i gdzie jest miejsce na Księgę Gości. Przed Tobą bajkowy ślub, dokładnie taki jaki sobie wymarzyłaś, a im bliżej jego daty, masz kłopoty ze snem, nie możesz jeść i stajesz się na tyle nerwowa, że latające talerze w kierunku głowy twojego narzeczonego wydają się świetną zabawą nawet za trzy tysiące pięćset osiemnastym razem :)
O czym byś nie rozmawiała ze swoim partnerem, masz wrażenie że wychodzisz za leniwego nieudacznika.


Wydajesz się sobie coraz bardziej idealna i zastanawiasz się dlaczego za niego wychodzisz. Pojawiają się w głowie pytania: "Jak masz żyć z mężem w idealnej harmonii, dopóki  śmierć was nie rozłączy" kiedy coraz częściej pojawiają się refleksje i stają się być coraz bardziej natrętne...

Chciałabym Cię uspokoić. Prawdopodobnie nie jesteś sama :) Przekonały mnie o tym setki komentarzy pod wspomnianym wyżej wpisem.
Przedślubny stres jest niemalże nieunikniony. My kobiety lubimy rozmyślać jak nasze życie zmieni się po powiedzeniu sakramentalnego "TAK", czy sprawdzimy się w roli żony, czy On sprawdzi się w roli męża, czy nadal będzie o nas dbał, czy zacznie zostawiać swoje skarpetki pod łóżkiem.



Przyczyn jest więcej

Im bliżej wybranej daty ślubu, zaczynamy zauważać jaką konsekwencję niesie ze sobą podjęta decyzja. Zaczynamy zdawać sobie sprawę, że skutki tej decyzji będą miały miejsce w bliskiej przyszłości.
Sama przyznasz, że te myśli mogą paraliżować?

Każda zmiana budzi lęk i obawy

Większość ludzi boi się zmian. Dotyczy to zmiany pracy, zmiany miejsca zamieszkania, aż wreszcie zmiany statusu związku.

Do tej pory bez większych konsekwencji po burzy w związku mogłaś wyjść i trzasnąć za sobą drzwi, teraz wszystko wydaje się być znacznie poważniejsze i bardziej odpowiedzialne.

BYCIE ŻONĄ u jednych wywołuje podniecenie, a u innych budzi strach i pewne obawy "Czy sobie poradzę?"
W tym wypadku pomocnym zdałoby się być przypomnienie Ci, że nie ma gotowej recepty na to jak być idealną żoną, czy matką.



Już wiesz, że nerwy i obawy są naturalnym stanem przed ślubem. Zrób więc coś, aby poczuć się lepiej i odreagować.

Z pomocą przychodzi ŚWIADKOWA ( w końcu niech wie, że ten tytuł do czegoś obliguje) :)
Spotkaj się z nią, wyjedź na weekend, idźcie do SPA lub na kawę.
Opowiedź jej o swoich obawach, przede wszystkim konkretnie je nazwij. Zazwyczaj jest tak, że w momencie głośnego mówienia o swoich problemach, nawet dla Ciebie mogą stać się śmieszne, a na pewno stracić na znaczeniu.
Mam nadzieję, że wybrałaś świadkową, którą Cię wesprze, a nie będzie oceniać.



A jak poukładasz sobie wszystko w głowie, przeproś za swoje napady złości swojego przyszłego męża i porozmawiaj z nim  o swoich obawach.
Pamiętaj, że dla mężczyzn to też trudny okres, a oni zazwyczaj tłumią swoje emocje w środku i zgrywają twardzieli.

No i najważniejsze:


 Małżeństwa bywają nieszczęśliwe nie z braku miłości, ale z braku przyjaźni.