czwartek, 22 września 2016

W STYLU VINTAGE



We wcześniejszych postach pisałam na temat wyboru aranżacji wnętrza.
Wspomniałam, że my zdecydowaliśmy się na vintage. 
Możliwości jest naprawdę dużo, a ograniczać nas właściwie może tylko zdrowy rozsądek i budżet, jakim dysponujemy.




To czym dla nas jest styl vintage można było dostrzec w wielu elementach. Między innymi na zaproszeniach, winietkach, menu czy dekoracjach stołów.

Jak dla mnie nie mogło obyć się bez romantycznych blasków świec, filiżanek, ozdób z koronek, pastelowych kolorów czy kwiatów.

Staraliśmy się, aby każdy element był spójny z całością. 
Sami wybieraliśmy wzór torta i decydowaliśmy jak mają wyglądać bukiety.

Oczywiście nie udałoby się to bez pomocy Marty Rączki- Żurawskiej (właścicielki Cukierni Pokusa) czy Pani z "Kwiaciarni u Ewy". Obie bardzo zaangażowały się w pomoc i sprostały naszym oczekiwaniom.

W bukietach miała pojawić się dalia. Do tygodnia przed ślubem nie wiadomo było, czy moja prośba będzie mogła zostać spełniona, bo o tej porze roku dalia jest trudno dostępna.
Byłyśmy przygotowane na sprowadzenie tego kwiatu z Holandii.

Dlaczego dalie?
Przede wszystkim dlatego, że są przepiękne, bezwonne (to ważne, gdy serwuje się przy nich potrawy), są trwałe i symbolizują radość i serdeczność.

Organizacja ślubów z marzeń wymaga nie tylko czasu, ale ogromnej wyobraźni. Mimo to zapewniam Was, że jest świetną zabawą, a później przynosi wiele satysfakcji.

O użytych przeze mnie wazonach i świecznikach pisałam tutaj: 
Motyw przewodni. Sami oceńcie jak się prezentowały na stołach.

Autorem większości zdjęć jest Maciek Januszewski. 










fot. Agnieszka Widacka









fot. Witold Krużel








fot. Magdalena Czerkies































Dekoracja LOF





środa, 21 września 2016

SIGNATURE



Przygotowywania do ślubu mamy już za sobą, więc teraz mogę służyć radą przyszłym Pannom Młodym.

Fot. Maciek Januszewski

Już z doświadczenia :) piszę o tym, że planowanie przyjęcia i jego każdego elementu pochłania bardzo dużo czasu. W ferworze tych przygotowań nie powinnyśmy jednak zapominać, że ślub trwa jeden dzień, a małżeństwo całe życie. Zatem dziewczyny, nie idźcie zawsze w zaparte ze swoimi partnerami, żeby sprzeczki związane z organizacją przyjęcia nie spowodowały zerwania związku. :)

Są jeszcze usługodawcy, wszyscy ci, którzy odpowiadają na nasze potrzeby związane z weselem. Doskonale zdają sobie sprawę, że przyszłe Panny Młode są nerwowe, krzykliwe, uporczywe albo niepewne, choć z nadzieją oczekują zbliżającego się dnia ślubu. Wiele razy osobiście przyznawałam się usługodawcom, że nie chciałabym być na ich miejscu i mieć do czynienia z taką klientką jak ja. :)

Świat biegnie. Zmienia się każda branża, ta ślubna także. Dzisiejsze planowanie przyjęcia weselnego nie polega tylko na wyborze czy zaserwować gościom kotleta mielonego czy krewetki. Jeśli tylko masz na to ochotę, możesz zdecydować się na coś innego, niż zaproponuje Ci to właściciel czy menager lokalu. Dla niego wasze przyjęcie jest tylko jednym z wielu.

Jestem zaledwie cztery dni po ślubie i napływają do mnie zdjęcia od fotografa oraz gości. Uwiecznili na nich elementy, o których będę pisała w kolejnych postach.

Zacznę od tematu sukni ślubnej, ponieważ o nią pytacie.

Swoją suknię znalazłam w krakowskim salonie. Mierzyłam ją jako jedną z pierwszych, więc nie zdecydowałam automatycznie o jej zakupie, bo byłam umówiona jeszcze w kilku innych salonach. Później ani jedna nie była jej w stanie dorównać.
Jak wcześniej wspominałam w poszukiwaniach towarzyszyła mi moja kuzynka Jagoda. Zaproponowała, abyśmy w drodze powrotnej wstąpiły do salonu Miss Cherie w Tarnowie, ponieważ salon dysponuje ciekawymi modelami, a obsługa jest na najwyższym poziomie.

Panie z tarnowskiego salonu okazały się bardzo pomocne. Niczego nie narzucały.
Mimo, że salon posiadał suknie Justina Alexandra, to nie dysponował wybranym przeze mnie w Krakowie modelem z kolekcji Justin Alexander Signature.

Fot. Maciek Januszewski


"Justin Alexander to światowej sławy projektant sukien ślubnych. Projektuje suknie w stylu lat 50 i 60, podkreślając zmysłowe kształty i wdzięki. Jego kreacje cechuje idealne wyważenie między dostojeństwem, a sensualnością. To bez wątpienia najwyższa jakość materiałów.
Projektant przedstawia dwie kolekcje Justin Alexander i Justin Alexander Signature. Ta druga bardziej zdobiona, a każdy jej element dopracowany w największym szczególe".

Właśnie te suknie posiadają ducha #vintage.



W salonie Miss Cherie sprowadzono na moje życzenie wybraną suknię.
Okazało się, że był to dobry ruch, ponieważ nie musiałam na przymiarki jeździć do Krakowa, a do mniej oddalonego od Mielca Tarnowa.
Na miesiąc przed ślubem bardzo schudłam. Ostatecznie suknię odebrałam po czwartej z kolei przymiarce, w piątek przed weselem.
Mimo nagłej utraty wagi Panie w ostatniej chwili dopasowały suknie idealnie.

Suknia występowała w dwóch kolorach. Ja przełamałam stereotyp i wybrałam suknię w odcieniu ivory gold.


Pytając mnie zatem o polecenie konkretnego salonu z czystym sumieniem polecam salon Miss Cherie w Tarnowie.


Zapraszam do polubienia mojego profilu na facebooku WYJDŹ ZA MNIE, ponieważ wkrótce rabaty dla przyszłych Panien Młodych. :)








wtorek, 20 września 2016

Lovely!


Tyle przygotowań i zleciało w mgnieniu oka.

Dziś wtorek, a my nadal świętujemy, więc nie będę się rozpisywała o emocjach jakie nam towarzyszą, ponieważ na to potrzebuję więcej czasu. Zapewniam Was, że w ciągu kilku najbliższych dni pojawi się dużo postów.

Ślub kościelny to piękna sprawa.


Tato prowadzi mnie do ołtarza.
Fot. Maciej Januszewski


Przysięga.
Fot. Maciej Januszewski







Poprawiny :)


Fot. Magdalena Czerkies


Chwalimy się :)
Fot. Magdalena Czerkies




Nasi przyjaciele Żanetka i  Łukasz :)


Przyjaciele :) Karolina i Sebastian, Iza, Artur, Ennio, Łukasz.


Kuba, Kinga, Łukasz, Żanetka, Jagoda, Karolina, ja :)


Więcej fotorelacji wkrótce.