We wcześniejszych postach pisałam na temat wyboru aranżacji wnętrza.
Wspomniałam, że my zdecydowaliśmy się na vintage.
Możliwości jest naprawdę dużo, a ograniczać nas właściwie może tylko zdrowy rozsądek i budżet, jakim dysponujemy.
Możliwości jest naprawdę dużo, a ograniczać nas właściwie może tylko zdrowy rozsądek i budżet, jakim dysponujemy.
To czym dla nas jest styl vintage można było dostrzec w wielu elementach. Między innymi na zaproszeniach, winietkach, menu czy dekoracjach stołów.
Jak dla mnie nie mogło obyć się bez romantycznych blasków świec, filiżanek, ozdób z koronek, pastelowych kolorów czy kwiatów.
Staraliśmy się, aby każdy element był spójny z całością.
Sami wybieraliśmy wzór torta i decydowaliśmy jak mają wyglądać bukiety.
Oczywiście nie udałoby się to bez pomocy Marty Rączki- Żurawskiej (właścicielki Cukierni Pokusa) czy Pani z "Kwiaciarni u Ewy". Obie bardzo zaangażowały się w pomoc i sprostały naszym oczekiwaniom.
W bukietach miała pojawić się dalia. Do tygodnia przed ślubem nie wiadomo było, czy moja prośba będzie mogła zostać spełniona, bo o tej porze roku dalia jest trudno dostępna.
Byłyśmy przygotowane na sprowadzenie tego kwiatu z Holandii.
Dlaczego dalie?
Przede wszystkim dlatego, że są przepiękne, bezwonne (to ważne, gdy serwuje się przy nich potrawy), są trwałe i symbolizują radość i serdeczność.
Organizacja ślubów z marzeń wymaga nie tylko czasu, ale ogromnej wyobraźni. Mimo to zapewniam Was, że jest świetną zabawą, a później przynosi wiele satysfakcji.
O użytych przeze mnie wazonach i świecznikach pisałam tutaj:
Motyw przewodni. Sami oceńcie jak się prezentowały na stołach.
fot. Agnieszka Widacka |
fot. Witold Krużel |
fot. Magdalena Czerkies |
Dekoracja LOF |