środa, 17 sierpnia 2016

Aktywnie do ślubu.


Każdego dnia budzę się z determinacją i zasypiam z satysfakcją!
Planuję zdrowe posiłki.
Podejmuję wyzwania.
Kontroluję swoje ciało.
Wiem co jest moim marzeniem.
Nigdy się nie poddam!



Od 6 tygodni jesteśmy w Norwegii u moich rodziców.
Wiecie...leżeć czy opalać się też tutaj nie przyjechałam...Gdybym chciała, wybrałabym słoneczną Hiszpanię :)
Problem w tym, że wesele jakie sobie wymarzyliśmy to olbrzymi koszt, a marzeniom (żeby wszystko wyglądało tak jak chcieliśmy) trzeba pomagać.
Gdzie indziej w Europie można tak fajnie zarabiać?
Nigdzie!
Spokojnie...gnojem nie śmierdzę :)
Od kilku lat przyjeżdżam na wakacje do mamy, więc ze znajomością angielskiego i podstaw norweskiego (chociaż rozumiem dużo) dostaliśmy fajną propozycję pracy, więc byłabym głupia, gdybym odmówiła :)

Ale nie o tym ten post...

Wiedzieliśmy, że mamy tu być sześć tygodni, więc na mniej niż miesiąc przed ślubem wrócimy do Polski.
Nie łatwo jest dbać o formę przed ślubem, kiedy nie ma się w pobliżu siłowni, sprzętów na których możesz zrobić dobry trening czy bez myślenia o kosztach rozpisać sobie plan żywieniowy.
Trzeba myśleć o tym jak masz wyglądać w dniu ślubu, kiedy masz mieć głęboki dekolt...z przodu...lub z tyłu... lub tu i tu :)
Staraliśmy się nie wydawać z łatwością pieniędzy na łososia wędzonego, którego cena za 100g sięga 30 złotych, grecki jogurt za 20 złotych, czy kawałek piersi z kurczaka prawie za 100 :)
Bez przesady, nie głodowaliśmy. Wszystko w granicach zdrowego rozsądku.
Jak mieliśmy ochotę na pizzę to pojechaliśmy do restauracji, gdzie rachunek za nią wyniósł 180 złotych. W przeciwnym razie byśmy zgłupieli, ale piszę to po to, aby uświadomić, że dieta z avocado, pasztetów z soczewicy, sałatek cezar, szpinaków, dyni, twarożka z gwiazdkami anyżu nie wchodziła w grę :)
Mimo wszystko jakoś radzić sobie trzeba było.
Na tyle ile było to możliwe, staraliśmy się jeść zdrowo:)









Czasu tutaj wolnego mieliśmy bardzo dużo, więc w ramach sportu było bieganie.
Zarówno ja jak i Mariusz pokochaliśmy biegać. On dodatkowo wykonywał jakieś wyzwania (pompki, brzuchy itd.) ...
...ja natomiast dodatkowo trzy razy w tygodniu ćwiczyłam z prywatnym trenerem personalnym :)
z Chodakowską... :):):)  

Ciężko byłoby mi się do niej przekonać. Ćwiczenia w domu przed komputerem, skakanie i "rozmawianie" z nią w myślach, uważałam za debilizm :) do czasu jednak, kiedy innego wyjścia nie miałam i zaczęłam widzieć pierwsze efekty.

Na samym początku robiłam SKALPEL, a później to już tylko MODEL LOOK (trening, który miał wyrzeźbić i wzmocnić moje ramiona) zrobił to doskonale. Kilka razy zrobiłam nawet TURBO SPALANIE.
Tak pokochałam Chodakowską i moje 51 kilogramów.





Była też Mel B. i trening pośladków.

Spacery, a nawet wspinaczka górska.

Teraz natomiast odpoczywamy na pięknej wyspie Kvaløya otoczonej Morzem Norweskim.

Dlatego nie rezygnuj ze swoich marzeń bez względu na okoliczności!
Nawet jeśli wydaje Ci się, że z jakiejś sytuacji nie ma wyjścia czy innych wyborów.














Zapraszam do śledzenia moje Instagrama  #ilonajankowska




poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Torty pieczone na miarę...



Kolejny punkt, nad którym trzeba się zastanowić.
Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, nawet jeśli chodzi o tak błahy temat.

Ponoć cena jaką mamy zapłacić za gościa w Astorii obejmuje też tort, jednak nie są oni w stanie wykonać dla nas taki jaki byśmy chcieli.

Tort też może pasować do całej oprawy czy stylu jaki sobie wybraliście. Dziś mogą one być prawdziwymi dziełami sztuki z ręcznie wykonanymi dekoracjami.

To wszystko jednak kosztuje...
Ceny są różne, ale zazwyczaj trzeba na niego przygotować od 900 nawet i do ponad tysiąca złotych, wszystko zależy jednak od ilości gości i zdobienia jakie nam się wymarzy.

Wzory, kolory, smaki...
Tych też jest wiele do wyboru.

Dzień przed moimi urodzinami zadzwoniła do mnie właścicielka Cukierni Pokusa w Mielcu z zaproszeniem na degustację tortów weselnych (wiedziała, że wkrótce planujemy ślub).

Po niedzielnym obiedzie zawitaliśmy do cukierni. Miło nas tam przywitano, poczęstowano kawą i dano do degustacji około 6 smaków torta m.in. : kokosowy, bakaliowy, czekoladowo-truskawkowy, orzechowy i wiśniowy.
Powiedziano nam także, że jeśli zażyczylibyśmy sobie innych smaków "najprawdopodobniej" go dla
nas stworzą.

W Cukierni Pokusa w Mielcu na degustacji.


Jakiś czas wcześniej na rodzinnym przyjęciu zaserwowano nam takiego śmietankowego z musem malinowym i już wiedziałam, że takim tortem chciałabym poczęstować gości.
Tego dnia jednak nie poczęstowano nas nim, a żaden inny mu nie dorównywał.
Porozmawialiśmy jeszcze z Panią manager, która przedstawiła nam ofertę i cennik.
Nikt niczego nie narzucał.
Świetny pomysł na spędzenie niedzielnego popołudnia i duża pomoc dla Młodej Pary.
Marketingowo ocena 5+ :)

Z podjęciem decyzji wstrzymujemy się do wizyty  w Cukiernii u Borowskiej.
Cukiernia u Weryńskich ponoć już nie istnieje, a szkoda.
Wspierały one moje projekty.

Zamawiasz tort, pytasz o cenę i pada stwierdzenie "Cena tortu zależy od jej masy" (kilogramów)...
...no, ale skąd my to mamy ile kilogramów chcemy zamówić...
...wujek Google przychodzi z pomocą :)
Ponoć przyjmuje się, że na każdą osobę liczy się 100 g tortu, ale wyliczenia te nie są dokładne jeśli tort ma więcej ciężkich dodatków jak np. owoce.
Ceny na rynku są bardzo różne, zaczynają się od 95 zł/kg a kończą nawet na 350zł/kg.

Co ważne przy zamawianiu tortu (jeśli zamawiasz w innym miejscy niż dom weselny) to jego dostarczenie na miejsce wesela. Koniecznie na samym początku zapytaj o możliwość dostawy, to
chyba jedna z najważniejszych rzeczy w tym temacie. Chyba nie potrzebujesz dodatkowych stresów
z tym związanych.


Trendy.

W każdym sezonie branża ślubna przedstawia trendy sukni ślubnych, butów, fryzur, makijaży, dodatków. Trendy ślubne również dotyczą tortów.
Zdecydowanym hitem 2016 roku jest 'naded cakes' , czyli tort pozbawiony grubej warstwy cukrowej, eksponując biszkopt.







W zależności od sezonu (wiosennego, letniego) popularnością cieszą się owocowe, orzeźwiające smaki jagód, truskawek, pomarańczy, a nawet papai.

Cała branża ślubna na przestrzeni ostatnich lat bardzo się zmieniła. Tort ślubny ma nie tylko smakować, ale także zaskakiwać. W cukiernictwie ślubnym nie ma rzeczy niemożliwych.






A ślubne figurki przedstawiające Parę Młodą umieszczane na samym szczycie weselnego ciasta przeszły raczej do lamusa.

Pozostaje kwestia serwowania. Kiedy?
Po obiedzie czy o północy?
Są i plusy i minusy.

Tort podany o północy może być ukoronowaniem oficjalnej części wesela. W tym momencie może
zostać podany w bardziej efektowny sposób z zimnymi ogniami i przy przygaszonych światłach.
Jednak coraz więcej osób dba o swoją sylwetkę i dla nich zjedzenie tortu po północy nie wchodzi w grę. Minusem może być  również spożyta już ilość alkoholi przez gości weselnych, która może spowodować, że albo nie docenią smaku toru, albo nie znajdą na niego miejsca.

Podanie weselnego ciasta tuż po obiedzie staje się być lepszym rozwiązaniem, ponieważ świetnie sie on komponuje z kawą, o którą goście zazwyczaj proszą po obiedzie lub z lampką szampana, którym wznosi się za zdrowie Młodej Pary.
Myślę, że właśnie na ten wariant postawimy.



















Od tego patrzenia, aż muszę jechać zjeść coś słodkiego :)
Do usłyszenia :)


"Miłość jest jak tort...tort "partnerstwa"...tort "przyjaźni"...tort "dziecięcy"...i wiele innych...rozróżniamy je po kremie...przybraniu...kształcie...smaku...i tylko jednego nie widzimy...nie widzimy "banalnego ciasta"...z tych samych "banalnych składników"...a przecież bez tego ciasta każdy tort byłby tylko "banalną bryłą bez kremu i dekoracji"...